• Statystyki

    • Odwiedziło nas: 1946831
    • Do końca roku: 228 dni
    • Do wakacji: 35 dni
  • Kalendarium

    Piątek, 2024-05-17

    Imieniny: Brunony, Sławomira

  • Kartka z kalendarza

20 stycznia 1945 – Rocznica wyzwolenia Sompolna

13 stycznia 1945 roku ruszyła znad Wisły wielka ofensywa Armii Czerwonej. Siły pięciu frontów miały rozbić siły niemieckie miedzy Bałtykiem a Karpatami. Przewaga wojsk radzieckich była tak duża, że poszczególne związki armii posuwały się bardzo szybko, często nie napotykając oporu. Słabo były bronione Kujawy. Jedynymi większymi punktami oporu były tu miasta Radziejów, Inowrocław, Bydgoszcz i Toruń.

       Rejon ten znajdował się w pasie działań 1 Frontu Białoruskiego pod dowództwem marszałka G.K. Żukowa. Pierwsze oddziały tego frontu osiągnęły rejon Kujaw już 19 stycznia. Były to wojska 2 Armii Pancernej Gwardii, którą dowodził gen. płk. S.I. Bogdanow. Sompolno znalazło się na osi ataku 1 Krasnogradzkiego Korpusu Zmechanizowanego pod dowództwem gen. S. M. Kriwoszeina, który atakował po linii Kutno – Kłodawa – Sompolno – Trzemeszno – Czarnków.[1]. Kłodawa została wyzwolona o świcie 20 stycznia, przez 219 brygadę pancerną płk. E.Wajnruba, następnie 1 Korpus rozwinął natarcie na Sompolno.[2]

         Od 15 stycznia zauważyć można było w mieście duży ruch cywili niemieckich uciekających na zachód przez Sompolno, gdyż z Kłodawy na Koło szły tylko wojska niemieckie.[3] W Gminie palono dokumenty. Miasto było zatłoczone tysiącami wozów z uciekinierami. Sobota dnia 20 stycznia był lekko zimnym i słonecznym dniem.[4] Około godz.3 nad ranem mieszkańcy usłyszeli pierwszy strzał armatni, a około 5 drugi. To zbliżały się do miasta czołgi radzieckie 44 Brygady Pancernej Gwardii (44 BpancGw )[5] lub jeden z czołowych oddziałów 1 Krasnogradzkiego Korpusu, być może, 219 Brygada Pancerna (219 Bpanc), która wcześniej wyzwoliła Kłodawę.[6]. Około godziny 7 rano, na zatłoczony tłum w mieście, wjechał pancerny patrol radziecki. Czołgi oddały dwie salwy armatnie, objechały miasto i skierowały się w stronę Ślesina. Była to grupa zwiadowcza, której zadaniem było zająć przejścia między jeziorami w Ślesinie.[7] Po krótkim czasie, od strony Koła po kilku strzałach armatnich, które spadły na miasto, wjechali Rosjanie na pancernych samochodach. Oddział ten zajął miasto. Wtedy to ktoś (prawdopodobnie miejscowy dentysta) oddał z okna kamienicy strzał do Rosjan, którzy odpowiedzieli ogniem armatnim, burząc część kamienicy.(Meksyk.43). Zginęła wtedy przypadkowo jedna Ukrainka. Przez miasto jechało coraz więcej pancernych wozów radzieckich. Spychali do rowów wszystko, co znajdowało się na ich drodze.[8].

        W dniu tym miało miejsce jeszcze jedno tragiczne wydarzenie. Otóż w budynku szkoły podstawowej, ukryło się kilkunastu uzbrojonych Niemców. Ktoś powiadomił o tym Rosjan. Natychmiast budynek został okrążony. Wtedy z okien Niemcy zaczęli strzelaninę. Oddajmy głos naocznemu świadkowi tych wydarzeń; „Wtem z okien posypały się strzały karabinowe, ale nikogo nie raniły. Kilkunastu rosyjskich żołnierzy, uzbrojonych w maszynki i granaty, udało się na górę waląc granatami. Okazało się, że nie było to wojsko regularne, lecz starzy landwerowcy z opaskami na rękach i w cywilnych ubraniach, oraz hajoci szkolni. Wiara, widząc na co się zanosi, zaczęła znikać na dół, następnie bocznymi drzwiami w pole. Lecz natychmiast za nimi zagrały maszynki i karabiny, i w parę minut garstka wariatów legła rozproszona po polach, tworząc ciemne plamy na śniegu. Jak się potem okazało, była to zasadzka, która miała oczekiwać hasła mordowania cywilnych Polaków. Świadczyły o tym ostre, duże noże ukryte w kocach. Plan był ułożony z góry. Kiedy już rodziny niemieckie miały przejechać i oddalić się od miasta, kobiety zebrane na targowicy miały być wycięte z maszynowych karabinów przez obcą żandarmerię. Ten sam los miał spotkać zebranych mężczyzn. Reszta zaś miała paść od noży niemieckich landwerzystów i hajotów. Tak więc, nie domyślając się podstępu, staliśmy już nad przepaścią. Ocalenie nasze możemy zawdzięczać w dużej mierze czuwającymi nad nami partyzantami, którzy przebrani w niemieckie mundury powstrzymywali niemieckich uciekinierów, aby pochód ten trwał tak długo, aż wkroczą wojska rosyjskie, co się właśnie udało, i w ten sposób uniknęliśmy niechybnej śmierci. Dużo żandarmerii, policji, SS w żółtych mundurach uciekło w lasy i w pola lub kryjąc się po budynkach. Za tymi wnet wyruszył pościg zbrojny. Strzelanina trwała bez przerwy kilka dni, gdyż oprócz żołnierzy uzbrojono ludność cywilną w mieście i okolicznych wioskach. Z każdym dniem pola zaściełały się trupami.”[9] Tak szybkie zajęcie miasta przez Armię Czerwoną uratowało mieszkańców przed pogromem. Poległych Niemców pochowano na miejscowym cmentarzu ewangelickim. Po zajęciu miasta rozpoczęła się grabież pozostałego mienia niemieckiego. Udział w tym brali udział mieszkańcy jak i żołnierze Armii Czerwonej.

         Dwa dni po wyzwoleniu przybył do miasta radziecki komendant wojenny z oddziałem NKWD. Przejął on władzę wojskową i cywilną. Na swoją siedzibę zaadaptowano budynek Urzędu Gminy na Rynku. Na terenie miasta wprowadzono godzinę policyjną miedzy 22.00 a 06.00. Przez następne dni przez Sompolno, przewalały się kolumny wojsk radzieckich.

       Rosjanie szybko wprowadzili na zajętych terenach swoje rządy. Dnia 11 lutego wydano w mieście zarządzenie o stawieniu się w wyznaczonym miejscu Niemców w wieku 17 – 50 lat, w celu wywiezienia ich na Wschód, w celu odbudowy zniszczonych linii kolejowych i mostów. Dwa dni później, około 200 Niemców wyruszyło pod eskorta, w stronę Kłodawy.

 



[1] Stanisław Górecki, Osięciny 1944/45, Internet

[2] Bolesław Dolata, Wyzwolenie Polski 1944-1945, Warszawa 1974, s.156.

[3] Antoni Studziński, Niezapomniane dni stycznia 1945 roku, Ziemia Konińska, t. III, 1972, s. 153-166.

[4] Tamże

[5] Internet

[6] Stanisław Górecki, dz. cyt.

[7] Internet

[8] J. Janowski, dz. cyt.

[9] Tamże.

 

Opracowanie: Pan Jacek Tymiński

NA GÓRĘ